Pewnie
pomyślicie, że jesteśmy szaleni, ale tak – dobrze czytacie – polecieliśmy do
Paryża na niecałe dwa dni i wiecie co? Żałuję, że byliśmy tam tak krótko. Jeśli
mam być szczera to nastawialiśmy się na typowe odhaczenie tego miejsca.
Jechałam tam z myślą, że do Irlandii wrócę zawiedziona i jak wielu innych
stwierdzę, że Paryż jest przereklamowany. Teraz stukam się w czoło, że mogłam
tak pomyśleć. Serio, to miasto ma klimat (jeśli akurat nie rujnują go tabuny
turystów) i jest po prostu piękne.
Wybraliśmy się
tam prosto z Polski. Przylecieliśmy we wtorek rano, wylecieliśmy w czwartek
rano. Zwiedzanie odbywało się w ekspresowym tempie, ale dzięki znajomym
zwiedziliśmy też więcej niż faktycznie mieliśmy w planach! A pogoda, która nas
przywitała sprawiła, że mieliśmy ochotę załamać ręce. Lało niemiłosiernie, mgła
była na tyle ogromna, że wjeżdżając do miasta nie było najmniejszych szans, by
zobaczyć choć zarys wieży Eiffla. Początkowo byłam wściekła, ale potem
pomyślałam: trudno. Zapakowaliśmy parasolkę i ruszyliśmy w miasto.
Nocowaliśmy u
znajomych w Suresnes, więc niestety nie będę mogła Wam powiedzieć jaki jest
koszt noclegów, ale skorzystaliśmy z bardzo fajnej opcji dostania się do
miasta. Mam tutaj na myśli polską firmę transportową -http://marciniak-transport.com/.
Zapłaciliśmy 20 euro za osobę w jedną stronę, by dostać się w wybrane
miejsce. Dodam, że kierowca podwozi Was praktycznie pod same drzwi. Nas wiózł
pan Grzegorz. Był bardzo miły. Opowiadał ciekawostki i jechał naprawdę
ostrożnie a muszę zaznaczyć, że przebyliśmy dość długą drogę, bo nasze docelowe
lotnisko to Paris Beauvais a w samym Paryżu kierowcy
jeżdżą brawurowo, ale ponoć jeśli nie chce się utknąć na środku skrzyżowania,
trzeba jeździć jak szaleniec! :D
Myślę, że nie ma
sensu opisywać Wam dokładnie co zwiedzaliśmy kiedy i w jakiej kolejności.
Byliśmy po prostu w kultowych miejscach, bo na więcej po prostu nie mieliśmy
czasu! Z pewnością dołączę kilka zdjęć. Bardzo liczyliśmy na to, że uda nam
wyjechać się na więżę, ale na nasze nieszczęście część wind była popsuta i
wjazd odbywał się z jednej nogi tylko z drugiego piętra. Chyba nie muszę pisać, że kolejki były ogromne.
Pogoda nie dopisywała – padało, wiało a do tego toalety były zamknięte. Po
staniu godziny w kolejce do wejścia na plac myśleliśmy, że dalej pójdzie gładko. W sumie odstaliśmy w kolejkach około 2,5 godziny, ale udało się wytrwać. Zimno było okrutnie. Były chwile zwątpienia. Nogi aż
piekły od wdrapywania się w ten zacinający deszcz po schodach, ale potem windą
na sam szczyt. A widoki – rekompensowały wszystko! To było naprawdę piękne
uczucie móc spełnić swoje kolejne marzenie! Po zjechaniu udaliśmy się już tylko
na coś rozgrzewającego, czyli naleśniki na gorąco z nutellą. Mąż wziął Porto a
ja Martini. Smakowało jak danie z najdroższej restauracji świata. :D :D Dobra, wiem, że piszę, jakby wyjazd na
Eiffla był jak wyprawa na K2, ale naprawdę się wymarzliśmy. Haha! :D
W mieszkaniu
czekał na nas znajomy, który zaoferował się, że pokaże nam Paryż nocą od
różnych stron. I tak zobaczyliśmy piękną bazylikę Sacre - Coeur, Champs Elysees
czy Moulin Rouge. Oprócz tych pięknych miejsc pokazał nam również te bardziej „życiowe”,
czyli tam, gdzie szerzy się najstarszy zawód świata. :D Nie byłam zaskoczona,
ale mimo to ciężko było uwierzyć, że policja pozwala na tak jawną prostytucję w
stolicy kultury!
Drugiego dnia
pogoda wcale nie była lepsza – przynajmniej z rana, bo potem zrobiło się
całkiem przyjemnie, ale było to już po tym jak pod katedrą Notre Dame przemokły
mi kompletnie buty i skarpetki – niestety! Ale dzięki temu zyskałam jedną parę
skarpetek za 4,5 euro z wieżą Eiffla! :D W środę odwiedziliśmy oceanarium przy wieży
a następnie udaliśmy się do Luwru. Zauroczyło nas to miejsce, ale wyobraziłam
sobie jak pięknie musi tam być, gdy są pustki, bo prawdę mówiąc, tłok był
przerażający. Sądziłam, że tylko my jesteśmy takimi szaleńcami, by zwiedzać w
deszcz, ale jak się przekonaliśmy – jest na świecie więcej wariatów! :D Kolejnym celem
turystycznym było Notre Dame. Nie mogłabym też zapomnieć o słynnych
makaronikach. Okazały się być zaskakująco dobre, ale nie oszaleliśmy jakoś
szczególnie na ich punkcie jak niektórzy.
Po odhaczeniu
ostatniego punktu na naszej liście postanowiliśmy w końcu pospacerować i
poszukać ciekawych miejsc, które nie są w liście „top 10 do zobaczenia w Paryżu”. Takim sposobem trafiliśmy do dwóch knajp, w tym w jednej z nich
mieliśmy okazję kosztować pyszne, rozgrzewające francuskie wino! A nasze
ostatnie godziny w Paryżu spędziliśmy znowu w okolicy wieży, by pożegnać się z
Żelazną Damą, ale… obiecaliśmy sobie, że jeszcze się spotkamy!
A teraz garść
praktycznych informacji. Komunikacja –
otóż, przed wyjazdem do Paryża słyszałam, że ciężko podróżować metrem, bo jest
trudne do ogarnięcia! Nic bardziej mylnego! Nie mieliśmy najmniejszego problemu
z podróżowaniem po tym mieście a wręcz korzystaliśmy z niego cały czas. To było
jedyne wyjście, jeśli chcieliśmy naprawdę zobaczyć jak najwięcej z tego miasta.
Jednorazowy bilet kosztuje 1,90 i obejmuje również komunikacje autobusową i
pociągi miejskie. Nie jestem w stanie Wam powiedzieć ile kosztuje bilet 10-cio
przejazdowy, bo dostaliśmy kilka biletów jednoprzejazdowych i nie opłacało nam
się już kupować tych wieloprzejazdowych. Jestem jednak pewna, że są one lepszym
wyjściem i na pewno tańszym.
Język angielski a Francuzi – i tutaj powiem
szczerze, nie wiem co myśleć. Nie odważę się napisać, że obalam mit Francuzów
niemówiących po angielsku, bo miałam za mało czasu, by się o tym faktycznie
przekonać. Jednak w miejscach turystycznych nie mieliśmy ani jednego problemu,
by dostać to, czego oczekujemy. Wręcz przeciwnie, poszło zadziwiająco gładko.
Jeśli to tylko kwestia przypadku, to mieliśmy szczęście. Koniecznie napiszcie mi o swoich
doświadczeniach.
Ceny – tutaj chyba nikogo nie zdziwię jeśli
napiszę, że Paryż jest drogi, ale tak samo jest w Londynie, Berlinie czy nawet
Warszawie. Stolice rządzą się swoimi prawami i to jest smutna prawda. My –
nastawiając się, że wyjazd ten organizujemy po kosztach byliśmy w stanie znaleźć kilka knajpek, gdzie zjedliśmy smacznie i nie zrujnowało to
naszych kieszeni. Nie był to McDonald dla jasności. :D
Tłumy – jaka głupia byłam myśląc, że w marcu w
Paryżu nie będzie turystów. Ja naprawdę
nie chcę wiedzieć, co tam się dzieje w lecie. Kolejki do wieży, do muzeum w Luwrze, tłok w metrze. To był dla mnie duży minus. Kurczowo ściskałam torebkę
na każdym kroku, bo w sumie to nigdy nie wiadomo, ale co ja chciałam? Przecież
Paryż to nie mała miejscowość w Irlandii, w której aktualnie mieszkam czy miasto, z którego pochodzę. Będąc w takich
miejscach, coraz bardziej przekonuję się, że zgiełk metropolii jest po prostu
nie dla mnie. Mogę tam jechać, pobyć kilka dni i wrócić do siebie.
Bardzo się
cieszę, że namówiłam męża na ten krótki wypad. Paryż również jemu bardzo się
spodobał. Z pewnością zechcemy tam wrócić, ale tym razem, by na spokojnie wczuć
się w jego klimat i zobaczyć w jakim tempie toczy się życie Paryżan!
ciekawe zdjęcia charakterysycznej rzeczy dla Francji całej
OdpowiedzUsuńTak, tylko na tyle mieliśmy czas. ;)
UsuńPiękne zdjęcia i cudowna pamiątka. 😊
OdpowiedzUsuńRodzina zawsze mi powtarza, że wspomnień mi nikt nie odbierze, więc staram się ich kolekcjonować jak najwięcej! :D
UsuńWspaniały opis :) Cały czas się uśmiechałam wspominając także moje paryskie wypady. Gratuluję pięknego weekendu i czekam na relację z kolejnego ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Na pewno w przyszłości coś się pojawi. :)
UsuńSuper, sama z chęcią też zwiedziłabym Paryż :) Fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Świetne miejsce na weekendowy wypad. ;)
UsuńOh, do Paryża bardzo chcę pojechać! Zdjęcia prześliczne :) Jestem zaskoczona tą prostytucją :D
OdpowiedzUsuńTeż byłam lekko wmurowana! :D
UsuńMam nadzieję, że kiedyś i ja tam pojadę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTrzymam kciuki! :)
UsuńWiesz, zawsze to chociaż dwa dni :)
OdpowiedzUsuńDla niektórych to byłyby aż dwa dni - cudowne dni :)
UsuńNo jasne! Lepsze dwa dni niż wcale! :)
UsuńMoże i pogoda niezbyt, ale jaka przygoda. Jesteście niesamowicie pozytywnie zakręceni. I niech Wam tak już zostanie. Super :)
OdpowiedzUsuńTaak, to prawda. Piękne wspomnienia nam zostały. Dziękujemy! ;)
UsuńWOW!Cóż mogę dodać, świetna wycieczka :) I mimo, że może trochę w biegu to jednak wrażenia niezapomniane :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://zksiazkanakanapie.blogspot.com
Dokładnie. Ale reset zrobiony. :)
UsuńJa byłam w ferie w Paryżu na 3 dni, bo znalazłam fajne połączenie tanimi liniami i też wydawało mi się, że to za krótko, ale kultowe miejsca udało mi się zwiedzić ;)
OdpowiedzUsuńI na pierwszy raz to najważniejsze! :) Warto szukać jakichś ciekawych okazji, bo można naprawdę znaleźć bilety za małe pieniądze!
UsuńŚwietne są takie wycieczki. ;) Bardzo bym chciała zobaczyć Paryż. ;)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało! ;)
UsuńAleż zazdroszczę! :) Mam nadzieję, że kiedyś też się tam wybiorę. Zdjęcia świetne!
OdpowiedzUsuńOby Ci się udało, bo naprawdę warto. ;)
UsuńJest czego zazdrościć :) Piękne wspomnienia. Takie szalone decyzje są najlepsze. Ja w czerwcu wybieram się do Francji, ale raczej pozwiedzam okolice Saint Tropez. Do Paryża będzie za daleko, więc pewnie nie odhaczę go na swojej liście, no ale nie można mieć wszystkie na raz :)
OdpowiedzUsuńBędzie okazja, żeby następnym razem wybrać się do Paryża!
UsuńSuper przygoda i widać, że nawet na da dni warto lecieć, żeby zobaczyć to miejsce. Mnie Paryż jakoś nie pociąga, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam pojechać. W ogóle wyjechać za granice i tam coś zobaczyć.
OdpowiedzUsuńMi też wydawało się, że będę zawiedziona! Było wręcz odwrotnie. Będę trzymać kciuki, żeby się udało! ;)
UsuńBylam w Paryzu dwa razy po tydzień i wiem, że jeszcze nie raz tam wrócę. Ciesze sie ze ci sie podobało.
OdpowiedzUsuńCo do jezyków, to Francuzi znają angielski ale nie lubią go używać :P
Jak zaczynałam rozmowe po angielsku, a potem przechodziłam na francuski widziałam u nich zdecydowane rozluznienie, że nie muszą mówić w innym języku.
Podrugiejstronieokładki
Faktycznie. Myślę, że masz rację. Choć nie znam francuskiego zawsze starałam się witać/żegnać/ dziękować w ich języku.
UsuńCo za wspaniała podróż! Pamiątka na całe życie. :)Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała. Super, że miałaś okazję być w Paryżu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Taak, to prawa. A pogodę dało radę jakoś obejść. Wspomnienia zostają! :)
Usuń