Mam dość spore
zaległości w blogosferze, ale podjęłam się nowej pracy i ciężko mi ułożyć sobie
rutynę do innego rytmu dnia, ale mam nadzieję, że szybko się zorganizuję i będę
mogła poświęcić maksimum możliwego czasu jaki posiadam na blogowanie.
Recenzję filmu
pisałam chyba jeszcze w liceum ( o ile nie w gimnazjum), więc nie czuję się w
tej kwestii zbyt pewnie. Pomyślałam jednak, że ciekawym urozmaiceniem byłoby
opisanie moich wrażeń po obejrzanym ostatnio filmie. Przez cały maj postaram
się dodać jedną recenzję filmu w poniedziałek każdego tygodnia. Mam nadzieję,
że uda mi się utrzymać systematyczność i zaciekawić Was tą serią.
Film, o którym
chciałabym Wam opowiedzieć dzisiaj, widziałam już jakiś czas temu. Nie wydaję
mi się, by ciągle puszczali go w kinach. Jest to produkcja odzwierciedlająca
życie i karierę utalentowanej łyżwiarki Tonyi Harding.
Dla kogoś, kto o
niej jeszcze nie słyszał: Tonya Harding urodziła się 12 listopada 1970 roku.
Zajmowała się jazdą figurową na łyżwach a w 1991 i 1994 została ogłoszona
mistrzynią Stanów Zjednoczonych, po czym tytuł mistrzyni z 1994 został jej
odebrany po incydencie z Nancy Kerrigan. Jako jedna z podejrzanych w napaści na
swoją konkurentkę dostała dożywotni zakaz uczestniczenia w zawodach jako
łyżwiarka lub jako trenerka.
W produkcji
poznajemy ją już jako małą dziewczynkę. Od najmłodszych lat pokazuje swój
talent i pnie się do przodu. Jest ofiarą zbyt wymagającej matki, pochodzi z
biednej i rozbitej rodziny i jedyną ucieczkę przed rzeczywistością znajduje na
lodzie. Dopiero pojawienie się w jej życiu jej przyszłego męża ściąga na nią
kłopoty. Wychodzi za mąż w wieku 18 lat, staje się ofiarą przemocy Jeffa
Gillooly, po czym kilkukrotnie odchodzi od niego i wraca jak bumerang.
Tragicznym końcem jej kariery jest napaść na Nancy Kerrigan, w który jest
pośrednio zamieszana, choć nie jest mu winna.
Ekranizacja trwa
dwie godziny bez jednej minuty, jednak przez ani chwilę nie czułam znudzona.
Narracja prowadzona jest przez kilkoro głównych postaci, m.in. Tonyę i jej
byłego męża. Ich wypowiedzi przeplatane są fragmentami filmu, które przeważają.
Całość tworzy świetną kompozycję. Widz ma wrażenie, że opowieść jest kierowana
jedynie w jego stronę, co uważam za naprawdę duży plus. Nie brakuje w nim
humoru a kreacja postaci jest dość groteskowa i nie wiem do końca, na ile jest
to zgodne z rzeczywistością.
Choć moim
konikiem nie jest ocena filmów i gry aktorskiej, nie mogę nie pochwalić Margot
Robbie – australijskiej aktorki, która zrobiła kawał dobrej roboty i myślę, że
w najlepszy możliwy sposób odzwierciedliła Tonyę Harding.
Przeglądając
fotografie bohaterów filmu i porównując
je z prawdziwymi postaciami podziwiałam pracę charakteryzatorów. Podobieństwo
było naprawdę duże i uważam, że potrzeba ogromu włożonego wysiłku, by osiągnąć
podobny efekt. W końcu każdy najmniejszy
aspekt tworzy całość i wpływa na to, jak dana realizacja zostanie przez widza
oceniona.
Biografia
łyżwiarki wywołała lawinę wielu myśli w mojej głowie. Ten film to dowód na to,
że życie pisze różne scenariusze. Prowadzi nas ścieżkami, którymi nie
pomyślelibyśmy nawet, że moglibyśmy kroczyć. Niewątpliwie smutne zakończenie
wywołało u mnie uczucie melancholii. Żal mi było tej kobiety, która być może
już dawno przywykła do myśli, że jej kariera łyżwiarki dobiegła końca. Jednak
świadomość, że tak łatwo można komuś zniszczyć życie, marzenia, plany mnie
zmroziła od środka. Mówią, że wszystko, całe życie zależą od ciebie, a to jest…
nieprawda. Pamiętajmy zatem, aby ostrożnie podejmować decyzje i zwracać uwagę,
jakimi osobami się otaczamy. Naprawdę polecam Wam obejrzeć ten film, bo warto!
Ostatnio rzadko chopdzę na filmy dl dorosłych, a to dlatego że jak dziewczyny słyszą "kino" to od razu się pakują do auta ;) Ale moż na Showmaxie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
Jeśli będziesz miała okazję go obejrzeć, to naprawdę polecam. Bardzo poruszający film.
UsuńFajne są takie filmy, u mnie zawsze wywołują spore emocje i zawsze jakaś nostalgię, nad życiem i w ogóle. Jak na tak dawno praktykowany gatunek recenzji filmu, poszło Ci super :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Wprawiają człowieka w refleksje, ale to dobrze! Dziękuję. :)
UsuńSkoro wywołuje tyle myśli, jestem skłonna go obejrzeć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie pożałujesz. :)
UsuńJuż jedną recenzję tego filmu czytałam, teraz druga dobra, więc uznaję, że to dobry film. Możliwe, że też go zobaczę.
OdpowiedzUsuńTak, warto go obejrzeć. Sama dowiedziałam się o tej całej historii od jednej z dziennikarek i mnie zaintrygowała, dlatego zdecydowałam się zobaczyć film. :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
http://www.stylishmegg.pl/2018/05/pudrowa-sukienka-w-groszki.html
Dziękuje. :)
UsuńSkoro polecasz, to z przyjemnością obejrzę. Nie słyszałam wcześniej o tej kobiecie, ale lubię aktorkę, która ją gra :) groźnie wygląda na plakacie promującym film.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Ja aktorki nie znam, aczkolwiek nie mogę się nadziwić charakteryzatorom. W rzeczywistości wygląda całkiem inaczej - ładniej! ;D
UsuńPowodzenia w nowej pracy :*
OdpowiedzUsuńFilmu nie znam. Usłyszałam o nim dzięki Tobie :)
Dziękuję. Ja też o filmie gdzieś zasłyszałam, ale nie żałuję, że go widziałam.
UsuńMoże kiedyś i ja go zobaczę :)
UsuńPamiętam tę sprawę i mam w planach ten film :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący przypadek tej kobiety!
UsuńZ ogromną ciekawością obejrzeć ten film. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. :)
UsuńJa się tak długo wybierałam na ten film, że przestali go grać w kinach :( Ale na pewno go nadrobię!
OdpowiedzUsuńWaarto! Miej go na uwadze. ;)
Usuńzapisuję tytuł
OdpowiedzUsuńSuper. ;)
UsuńUwielbiam takie filmy biograficzne, które ukazują szarość, a nie tylko biel i czerń. Przy tym filmie musimy sami ocenić postępowanie głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia z mowmikate
To jest prawda. Film nie steruje opinią widza. Dostajemy kilkadziesiąt minut filmu, by móc poznać historię a nie werdykt.
UsuńOstatnio co raz rzadziej oglądam filmy :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, ale staram się od czasu do czasu coś obejrzeć.
UsuńSłyszałam o tej łyżwiarce i chętnie zobaczyłabym film :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mógłby Ci się spodobać.
UsuńPodoba mi się pomysł z tą nową serią na blogu. Chętnie się zainspiruję, bo lubię oglądać filmy. Ten też mam w planach. ;)
OdpowiedzUsuńOo, bardzo się cieszę! :)
UsuńPotwierdzam, bardzo dobry film. Zasłużył na nominację do Oscara, którą miał :)
OdpowiedzUsuńKinga
Tak jest! Fajnie, że pojawił się ktoś, kto film widział i podziela moją opinię. ;)
UsuńMuszę obejrzeć, ostatnio niestety prawie w ogóle nie oglądam filmów :(
OdpowiedzUsuń