Autor: Colleen
Hoover
Wyd.: Otwarte
Gatunek:
Literatura obyczajowa i romans
Ocena: 5/5
Zdaję sobie
sprawę, że jestem prawdopodobnie ostatnią osobą, która dotychczas nie czytała
„It ends with us”, ale z książkami Collen Hoover zawsze było mi nie po drodze i
trzeba przyznać, że teraz tego żałuję! Być może, gdyby nie wygrana w konkursie
u Marty z bloga W sercu książki do
tej pory miałabym te zaległości. :D
Nie wiedziałam
czego mam spodziewać się po tym tytule. Celowo nie przeczytałam nawet opisu, by
dać się zaskoczyć. Okazuje się, że autorka książki historię Lily Bloom napisała
w oparciu o życiorys swojej mamy, co miło mnie zaskoczyło, choć porusza bardzo
ciężki temat przemocy domowej.
Choć wiele z Was
na pewno zna tę powieść w skrócie napiszę, że opowiada o dziewczynie, która wychowuje się wśród przemocy, choć ofiarą nie jest ona
sama, a jej mama. Dorastająca nastolatka emocjonalnie nie radzi sobie z
krzywdą, jaką ojciec wyrządza swojej żonie. Z dnia na dzień darzy go coraz
większą nienawiścią i wtedy właśnie postanawia, że nigdy nie pozwoli sobie, by
dzielić los swojej matki. Jednak kilkanaście lat później okazuje się, że los
bywa pokrętny a historia lubi się powtarzać. Lily staje przed dużym dylematem.
Jej serce pała ogromną miłością do mężczyzny, który nie tylko jest jej mężem,
ale nie traktuje jej z należytym szacunkiem. I wtedy na przeszłość swoich
rodziców patrzy zupełnie inaczej.
Muszę przyznać,
że cała historia Lily Bloom bardzo mnie urzekła. Nie wiem czy wpłynęły na to
talent Collen Hoover czy to, że fabuła jest bliska jej samej i wszystko, co
napisała wypłynęło z serca. Uważam jednak, że ta publikacja jest wartą
polecenia każdemu. Jestem przede wszystkim zachwycona kreacją bohaterów. Brak
mi słów, by opisać jak uroczą i urzekającą osobą jest główna postać. Myślę, że
gdyby istniała naprawdę, znalazłabym z nią wspólny język. Pisarka pozwala swoim
czytelnikom zajrzeć do najgłębiej skrywanych myśli oraz nietrudno jest wczuć
się w jej sytuacje, bo przeżywa się je wspólnie. Dziewczynę cechuje
determinacja, ale i niepewność siebie. Obawa przed porażką powstrzymuje ją
przed spełnieniem wielkiego marzenia o własnej kwiaciarni. Jak wielu z nas
mogłoby przypisać sobie te cechy? Mimo to, młoda kobieta jest pełna życia,
energiczna i optymistycznie nastawiona. Ma jednak słabość do wspomnień z
przeszłości i do pierwszej, niełatwej miłości. Na jej drodze pojawia się Ryle,
który budzi w niej emocje, o których istnieniu dawno już zapomniała. Choć
mężczyzna daje jej duże wsparcie, szybko okazuje się, że ich związek jest o
wiele bardziej skomplikowany niż by się mogło wydawać. Nie padły też wszystkie
słowa, które paść powinny. W podsumowaniu powiedziałabym, że Lily jest jak
kwiat – pielęgnowana kwitnie, a zaniedbywana obumiera.
Ryle – to bohater, który wzbudził we mnie
wiele mieszanych uczuć. Odkąd poznałam go w powieści, byłam zauroczona jego
osobą i nie pomyślałabym, że jego postać zostanie poprowadzona w ten sposób.
Chyba sama zakochałabym się w takiej odsłonie, jaką poznała Lily. W końcu to
wykształcony, przystojny, ambitny facet z perspektywami i świetnym
wykształceniem. Której kobiecie nie ugięłyby się kolana przy takim gentelmanie?
Książka jednak pokazuje, że nie zawsze wszyscy są tacy, na jakich się kreują. Z
wielkim bólem serca przyjęłam jego drugą twarz i musiałam przetrzeć parokrotnie
oczy zanim uwierzyłam, że ta historia zmierza w tę stronę!
Temat przemocy
domowej jest bardzo ciężki. Istnieją jej różne odsłony, ale każda z nich jest równie bolesna, dlatego, że
krzywdzi osoba, którą kocha się całym sercem. Dlatego chce się jej wybaczyć,
chce się jej wierzyć, ma się nadzieję, że następnym razem będzie tylko lepiej.
Ale to zazwyczaj nie następuję, a kolejne uderzenie, kolejny siniak staje się
jak uzależnienie, z którym ciężko zerwać. Może to adrenalina? Może toksyczne
uczucie do drugiej osoby? Jedno jest pewne – trzeba być niesamowicie silną
osobą, by zerwać z tym nałogiem i zacząć nowe życie. Dlatego warto zainspirować
się główną postacią Lily Bloom i zawsze, bez
względu na trudność sytuacji w życiu walczyć o samą siebie!
Musze przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna powieść, którą czyta się szybko. :)
UsuńMam w planach przeczytać "It Ends with Us",Hoover zawsze potrafi złapać mnie za serce ;)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
No widzisz, będę musiała sięgnąć po jeszcze jakąś jej powieść, bo ta jest moją pierwszą.
UsuńOd jakiegoś czasu przymierzam się właśnie do przeczytania tej książki ^^ Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Też tak miałam, że długi czas się przymierzałam - aż w końcu wygrałam książkę. :)
UsuńNie martw się Kochana, nie jesteś jedyna ;) Ja też nie czytałam i raczej nie jestem fanką Colleen Hoover ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
Oo, no to dobrze wiedzieć, że nie jestem sama. Ja zanim stwierdzę czy jestem jej fanką czy nie zechcę przeczytać przynajmniej jeszcze jeden tytuł. :)
UsuńJa jestem wielką fanką Hoover - przeczytałam wszystkie jej książki wydane w Polsce oraz "Too late". Niektóre były gorsze, jak "Never never", ale na szczęście większość mi się podobała. "It ends with us" to świetna książka. Wydaje mi się, że najbardziej dojrzała (może przez to, że częściowo oparta na prawdziwych wydarzeniach), chociaż nie moja ulubiona - cały czas trudno pobić "Maybe someday" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
houseofreaders.blogspot.com
O widzisz, bardzo chętnie sięgnę po jakiś tytuł jej autorstwa, by się przekonać czy zostanę jej fanką! ;)
UsuńJak bardzo blogerzy by nie polecali - ja po Hoover nie sięgnę, gdyż to zupełnie nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńRównież mam takie książki, że nawet jakby sam Trump zachwalał nie przekonałoby mnie to do przeczytania ich. :D
UsuńSuper, że tak się pozytywnie Twoje spotkanie z książka autorki odbył, mimo że tematyka cieżka. Przemoc domowa to nie jest temat na leciutką książkę i trzeba go umieć przedstawić, skoro w tej tak jest to tylko czytać :)
OdpowiedzUsuńTak. Faktycznie. Było to ujęte w umiejętny sposób, dzięki czemu nie czuło się, że ta cała historia została Ci zrzucona na barki.
UsuńZapiszę ten tytuł, chociaż teraz chyba nie czas na niego, będę mieć jednak w pamięci!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Wiem jak to jest z czasem. Wiecznie go mało! :D
UsuńDlatego ja staram się książke nie skreślać od razu i ich autorów. Jednak bywają takie, że za żadne skarby nie przekona mnie z gatunku czy fabuły :P
OdpowiedzUsuńTeż się staram, ale często mam tak, że jak Internet jest przesiąknięty jakimś tytułem, za nic nie mam ochoty po niego sięgać.
UsuńKsiążki tej autorki nie przypadły mi do gustu - trochę się zraziłam. Nie mój klimat, nie mój styl... nie wiem, czy dam tej powieści szansę ;)
OdpowiedzUsuńJa z pewnością sięgnę po coś jej twórczości. :) Chcę sprawdzić czy inne będą równie udane. :)
UsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona ;)
UsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i teraz poluję na kolejne :D Ta też jest na mojej liście "chcę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńOo i fajnie! :D A lista się tylko wydłuża ;D
UsuńWszyscy zaczytują się w książkach Hoover, a jeszcze nie znam twórczości autorki. Muszę to w końcu nadrobić, bo i gatunkowo lubię takie klimaty. :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie konkurs prawdopodobnie nadal przechodziłabym wobec niej obojętnie. Jakoś nigdy nie miałam parcia na jej twórczość. :) Wydawało mi się, że swego czasu było jej trochę dużo w świecie blogosfery.
UsuńTyle już słyszałam o tej Autorce, że czas poznać jej twórczość!
OdpowiedzUsuńTaak, jestem ciekawa Twojej oceny! :)
UsuńTej książki Colleen jeszcze nie czytałam, ale mam w planach. Mam nadzieję, że starczy mi życia, by przeczytać wszystkie jej powieści :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Haha, faktycznie. Niemało tego :D
UsuńCzytałam, choć miałam podobne podejście do Twojego. Powieść wywarła na mnie spore wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa nadal nie jestem stu procentowo przekonana. Nie dałam się oczarować jedną książka, ale będę badać grunt. :D
UsuńMam w planach na drugie podejście do Colleen Hoover i bardzo możliwe, że będzie to właśnie "It ends with us". :) Może tym razem historia mnie urzeknie, tak jak Ciebie?
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, bo nie jest to tylko historia o miłości, ale o rozterkach, jakie się z nią wiążą.
UsuńOj ta książka nie dla każdego. Ja sama nie wiem czy była by odpowiednia dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale muszę zaznaczyć, że ten temat przemocy był bardzo lekko ugryziony. Jeśli wiesz co mam na myśli. :D
UsuńChciałabym poznać w końcu twórczość autorki. Niedługo chcę zabrać się za jakąś jej książkę. :)
OdpowiedzUsuńNie zwlekaj. Będę czekać na recenzję. :)
Usuńnie czytałam, ale z chęcią po nią sięgnę <3
OdpowiedzUsuńI fajnie! :D
UsuńNie jesteś ostatnia. Bardzo lubię książki tej autorki, ale akurat tej pozycji jeszcze nie przeczytałam, bo ogólnie to jestem do tyłu z książkami. Po prostu nie mam kiedy czytać i w sumie to mi nie odpowiada, bo przez dwa miesiące żadnej w całości nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńJa znam ten brak czasu. Nie wiem co to sie dzieje! A już myślałam, że jak nie z innej planety, to co najmniej z choinki sie urwałam.
UsuńUwielbiam Hoover <3 Wszystkie jej książki wydane w Polsce przeczytałam i wszystkie mi się podobały. Czekam na kolejną :)
OdpowiedzUsuńOo proszę. W takim razie naprawdę muszę nadrobić zaległości. Bardzo bym chciała sobie wyrobić jakąś opinię na jej temat. :)
UsuńCo do walki o samą siebie się zgodzę, ale książka nie w moim guście zupełnie :D
OdpowiedzUsuńRozumiem. Każdy lubi coś innego i to jest fajne, ale są takie rzeczy, co do których większość z nas się zgodzi. :)
Usuń