wtorek, 21 listopada 2017

O miłości, która jak ten niepodlewany kwiat, więdnie



Autor: Elisabeth Craft
Shea Olsen
Wyd.: Literackie
Gatunek: Literatura obyczajowa
Romans
Ocena: 3/5


Charlotte Reed mieszka z babcią, siostrą Mią i jej synkiem Leonem. W życiu tej dziewczyny brakuje wzorców, aczkolwiek nastolatka ma wielkie ambicje. Stawia sobie cele, dąży do nich uparcie i nie pozwala się rozproszyć z byle powodu. W przeciwieństwie do swoich koleżanek nie ogląda się za chłopakami a jedyne na czym skupia swoje myśli to najlepsze stopnie i dostanie się do uniwersytetu w Stanford. Wszystko zaczyna zmieniać się w momencie, gdy pojawia się Tate – intrygujący chłopak o artystycznej duszy. Życie Charlotte zaczyna ewoluować a ona choć próbuje z tym walczyć zakochuje się w gwieździe rocka.
Chcę być z Wami naprawdę szczera – ta książka mnie nie urzekła. Nie dałam się porwać całej fabule i niestety, ale podczas lektury odliczałam strony do końca. Moim celem nie jest w jakikolwiek sposób krytykować tutaj powieść E. Craft i S. Olsen. Powiem wręcz, że pięć lat temu najprawdopodobniej byłabym w tej książce zakochana. Niestety czas ucieka, ludzie dojrzewają i zmieniają się nie tylko z wyglądu, ale również czego innego oczekują od czytanych pozycji.
Książka wywołała we mnie mnóstwo emocji. Przez większość czasu podśmiechiwałam się pod nosem, przyznaję odrobinę drwiąc z całego motywu powieści. Nie oszukujmy się  - nastolatka zakochuje się w celebrycie, piosenkarzu, idolu wielu nastolatków a on nie widzi świata poza szarą myszką, znaną jedynie z siedzenia z nosem w książkach. Brzmi jak streszczenie serialu z Disney Channel, czyż nie?   Plusem jest to, że poza emocjonalną miłością, która ich spotkała, każdy z bohaterów borykał się z demonami przeszłości, nękającymi ich na każdym kroku.  Jednak wielokrotnie miałam ochotę lekturę skończyć już w połowie czytania. Irytowały mnie zbyt długie opisy uczuć bohaterów. Muszę też wspomnieć, że do szaleństwa doprowadzała mnie naiwność głównej postaci, która poddawała się kontroli Tate’a oraz sama wracała do niego, ówcześnie go porzucając. Dużym zaskoczeniem było zakończenie powieści, choć finał przewidywałam, to okoliczności przed jego nastąpieniem odrobinę ociepliło moje uczucia w stosunku do Charlotte. Dziewczyna nauczyła się walczyć o siebie. Przeszła wewnętrzną metamorfozę i bardzo wydoroślała.  Jeśli chodzi o Tate’a przez całą lekturę wydawał mi się bardzo dziecinny, mimo swoich 19 lat, jakby się nie tłumaczył, w moich oczach pozostał dzieciakiem, który nie dorósł do prawdziwego uczucia i do sprostania obowiązkom z tego wynikającym.
Myślę, że moja opinia nie jest zbyt przychylna książce, aczkolwiek nie sądzę, by tego przyczyna była bezpośrednio związana z treścią utworu. Pierwsza miłość to z pewnością wielkie emocje, podekscytowanie, namiętność oraz odkrywanie innego świata. Jestem pewna, że w wieku kilkunastu lat pochłonęłabym ją w mgnieniu oka, bo obnaża wszystkie pragnienia dorastającej młodej kobiety. Obrazuje sympatię do płaci przeciwnej, pokazując, że bycie z kimś nie jest cukierkowym „love story” a często słodko-gorzką rzeczywistością.
Podsumowując, nie uważam, że czas spędzony przy „Flower. Jak kwiat.” był zmarnowany. W ostateczności była to relaksująca lektura, którą mogłabym polecić np. pomiędzy literaturą o cięższej tematyce. 




6 komentarzy:

  1. Hmmm nastolatką już dawno nie jestem, a skoro wspominasz, że Ty już lata nastoletnie też masz za sobą i książka swoją swego rodzaju naiwnością w temacie pierwszej miłości jednak Ci nie podeszła, to czuję, że u mnie byłoby podobnie :)

    she__vvolf 🍂🐺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to wszystko było po prostu zbyt ckliwe :) Aczkolwiek dobra pozycja do zrelaksowania się :)

      Usuń
  2. No tak, książki też powinny do nas trafiać w odpowiednich momentach, bo inaczej jest rozczarowanie lub nieprzygotowanie, by podziwiać ich treść i aurę. Doskonale to rozumiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ja się poczułam bardzo nią rozczarowana choć bardzo chciałam z niej coś wynieść :)

      Usuń
  3. Fajna recenzja, takie lubię najbardziej :)) Wydaje mi się, że książkę odebrałabym podobnie jak Ty, pewnie momentami by mnie irytowała i śmieszyła z głupoty głównych bohaterów.. zatem nie mam na nią ochoty :)

    OdpowiedzUsuń