czwartek, 15 listopada 2018

Kate Morton - "Zapomniany ogród", o tym jak przeszłość potrafi nas wzywać do siebie.


Autor: Kate Morton

Wyd.: Albatros

Gatunek: Literatura piękna

Ocena: 3,5/5



„Zapomniany ogród” to tytuł, który przywodzi mi na myśl sentyment do powieści z dzieciństwa o podobnym tytule i mowa oczywiście tu o „Tajemniczym ogrodzie”. Dlatego też naprawdę nie mogłam się doczekać momentu, w którym zapoznam się z treścią książki i przekonam się na własnej skórze czy uda się mi wkroczyć w baśniowy klimat tytułowego ogrodu.



Jestem osobą, która zamiast betonowej dżungli wybierze zieleń. Fascynuje mnie przyroda, przy której mogę naprawdę wypocząć. Szczególnie piękna jest ta dzika, w którą nie ingerowały jeszcze ludzkie ręce. Pokładałam naprawdę duże nadzieje w tej książce, liczyłam, że będzie historią, która poniesie mnie już od pierwszych stron w swój magiczny świat. Dlatego już samego początku nie zamierzam ukrywać, że tak się niestety nie stało.

Nell w wieku 21 lat odkrywa straszliwą prawdę o sobie, przez co czuje się pozbawiona osobowości. Jest zagubiona, a dotychczasowe życie wywróciło się jej do góry nogami. Kobieta dopiero po wielu latach decyduje się szukać rodziny – prawdziwej, nie tej do której została przygarnięta. Pragnie poznać swoje korzenie, by znów móc poczuć przynależność do jakieś historii.  Jednak sytuacja jej biologicznej rodziny była mocno skomplikowana, na tyle, że już po śmierci Nell, stare rany zdecydowała się rozdrapywać również jej wnuczka Cassandra. Bodźcem do tego była odziedziczona po babce chatka… w Anglii. Z lękiem na sercu również Cassandra opuszcza rodzinne miasteczko w Australii i jak się okazuje – ich przeznaczenie zawsze było trwale wypisane na brytyjskiej ziemi. Zanim jednak takie wnioski ujrzały światło dzienne mamy okazje poznawać rozmaite historie rodziny Mountrachetów, w tym tajemniczej Elizy Makepeace, zwanej Autorką. W książce nie brakuje wielu tragedii, śmierci, samotności oraz poczucia bezradności. Ta historia na ogół jest bardzo smutna, choć ze szczęśliwym zakończeniem, musiała zatoczyć wielkie koło i złamać kilka serc po drodze.

Wyjaśnijmy sobie już na samym początku, że fabule nie mogłabym nic zarzucić. Mnóstwo zwrotów akcji, rozmaitość postaci, które mocno wpływały na rozwój wydarzeń. Ale… no właśnie, pora, by odrobinę ponarzekać. Z jakiejś przyczyny, być może było to kieszonkowe wydanie powieści a może po prostu stylu Kate Morton, czułam jakbym przeżuwała stronę po stronie. Nie mogłam strawić rozdziałów. Choć ciekawił mnie rozwój wydarzeń, nie mogłam przyspieszyć. Czułam jak grzęzłam i podczas czytania zasypiałam przy książce nieskończoną ilość razy, co nie zdarzyło mi się już bardzo, bardzo dawno. I w końcu, mimo iż zainteresowanie zakończeniem tej opowieści jeszcze tliło się gdzieś głęboko w moim sercu, to w głowie już pojawiła się myśl, by odłożyć „Zapomniany ogród” na tzw. „potem”, czyli nigdy. Zawzięłam się jednak i tylko i wyłącznie dlatego dobrnęłam do końca. Niestety fakt, iż powieść czytało się tak ciężko uważam za ogromny minus i nawet teraz, gdy wiem, że historia nabrała tempa przy końcu, a zwroty akcji pojawiały się jedne za drugim, czuje pewien niesmak, niedosyt. I żałuję. Bo historia ma temperament, fabuła intryguje i ciekawi, po prostu bardzo ciężko przebrnąć przez te 533 strony.

Zdaję sobie sprawę, że recenzja ma wydźwięk mocno negatywny, jednak nie będę oszukiwać i udawać, że czegoś nie było. Przez okres kiedy męczyłam się z tym tytułem mogłam delektować się innymi i być może moje uczucie satysfakcji byłoby o wiele większe. Wiadomo, że nie liczy się ilość, a jakość, ale w tym przypadku ciężko się jej dopatrzeć. Bardzo chętnie przeczytam Wasze opinie, jeśli mieliście okazje udać się do tyt. „Zapomnianego ogrodu” Kate Morton. 



Abstrahując już od recenzji, zdaję sobie sprawę, iż moje prowadzenie bloga jest dalekie od wzorowego. Przytłumiła mnie jednak rzeczywistość oraz dwunastogodzinny wymiar pracy. Jednak bardzo chciałabym powrócić do regularnej aktywności na blogu. Czy jest jeszcze ktoś, kto by chętnie tu znów zaglądał? Pozdrawiam i ściskam ciepło.

22 komentarze:

  1. Nie martw się ja też ostatnio "zawalam" blog, ale czasem tak jest i już :* Trzymaj się ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie kochana, nie samą książką człowiek żyje i blog, to nie wszystko. Rozumiemy, że trzeba też żyć życiem codziennym. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, szczególnie kiedy to życie decyduje się nas przytłoczyć. :/

      Usuń
  3. Ja osobiście uwielbiam Kate szczególnie " Strażnik tajemnic" Byłam bardzo ciekawa 'Zapomnianego ogrodu " i szczerze przyznaję mam teraz wątpliwości :/

    A co do bloga to nie ma się czy martwić :) Każdy ma chwile zwątpienia. Ja prowadzę blog dopiero od sierpnia i przerabiałam to juz tysiąc razy chyba :) Do tej pory kuleje jak mało co ;)Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heej, nie skreślaj tej pozycji, jeśli faktycznie lubisz twórczość Kate! A ja dzięki Twojej opinii chcę dać jej jeszcze jedną szansę! :D

      Usuń
  4. Odpuszczę sobie tę pozycję. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. No cóż, ta książka ma naprawdę niewykorzystany potencjał!

      Usuń
  6. Też jakoś nie bardzo mnie zachęciła ;)
    A bloga pisz... jak najbardziej :) piszesz go w końcu dla siebie :) Ja musiałam zawiesić działalność mojego bloga na prawie dwa lata, nim znowu wróciła frajda z czytania... i wrócił czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po prostu każdy potrzebuje chwili oddechu, by móc wrócić ze zdwojoną motywacją. :)

      Usuń
  7. Ja też borykam się cały czas z brakiem czasu na blogowanie i czytanie. Niestety od kiedy zaczął się rok szkolny u mojego dziecka, a ja wróciłam do pracy na pełen etat, totalnie nie mam czasu na to. Ale od czasu do czasu jakieś pól godzinki wygospodaruję - może kiedyś uda mi się więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie potrafi czasem przytłoczyć i to co się lubi robić schodzi na dalszy plan, ale grunt to się nie poddawać. :)

      Usuń
  8. Będę ją kiedyś czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka wydaje się być ciekawa. Myślę, że w te chłodne wieczory po nią sięgnę :)
    Pandora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze się zastanowię na tą książką, ale raczej mnie nie kusi. Co do blogowania to wiadomo, że nie zawsze ma się czas. Też nie mam czasu tyle co kiedyś na odwiedzanie blogów, ale chętnie do Ciebie zaglądam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. To prawda czasem ma się ważniejsze rzeczy na głowie a wyważyć je trzeba umieć. :)

      Usuń
  11. Jakoś nie przemawia ten tytuł i póki co rezygnuję.
    Serdecznie pozdrawiam.
    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń