Autor: Kate
Morton
Wyd.: Albatros
Gatunek:
Literatura piękna
Ocena: 3,5/5
„Zapomniany ogród” to tytuł,
który przywodzi mi na myśl sentyment do powieści z dzieciństwa o podobnym
tytule i mowa oczywiście tu o „Tajemniczym ogrodzie”. Dlatego też naprawdę nie
mogłam się doczekać momentu, w którym zapoznam się z treścią książki i
przekonam się na własnej skórze czy uda się mi wkroczyć w baśniowy klimat
tytułowego ogrodu.
Jestem osobą, która zamiast
betonowej dżungli wybierze zieleń. Fascynuje mnie przyroda, przy której mogę
naprawdę wypocząć. Szczególnie piękna jest ta dzika, w którą nie ingerowały
jeszcze ludzkie ręce. Pokładałam naprawdę duże nadzieje w tej książce,
liczyłam, że będzie historią, która poniesie mnie już od pierwszych stron w
swój magiczny świat. Dlatego już samego początku nie zamierzam ukrywać, że tak
się niestety nie stało.
Nell w wieku 21 lat odkrywa
straszliwą prawdę o sobie, przez co czuje się pozbawiona osobowości. Jest
zagubiona, a dotychczasowe życie wywróciło się jej do góry nogami. Kobieta
dopiero po wielu latach decyduje się szukać rodziny – prawdziwej, nie tej do
której została przygarnięta. Pragnie poznać swoje korzenie, by znów móc poczuć
przynależność do jakieś historii. Jednak
sytuacja jej biologicznej rodziny była mocno skomplikowana, na tyle, że już po
śmierci Nell, stare rany zdecydowała się rozdrapywać również jej wnuczka
Cassandra. Bodźcem do tego była odziedziczona po babce chatka… w Anglii. Z
lękiem na sercu również Cassandra opuszcza rodzinne miasteczko w Australii i
jak się okazuje – ich przeznaczenie zawsze było trwale wypisane na brytyjskiej
ziemi. Zanim jednak takie wnioski ujrzały światło dzienne mamy okazje poznawać
rozmaite historie rodziny Mountrachetów, w tym tajemniczej Elizy Makepeace,
zwanej Autorką. W książce nie brakuje wielu tragedii, śmierci, samotności oraz
poczucia bezradności. Ta historia na ogół jest bardzo smutna, choć ze
szczęśliwym zakończeniem, musiała zatoczyć wielkie koło i złamać kilka serc po
drodze.
Wyjaśnijmy sobie już na samym
początku, że fabule nie mogłabym nic zarzucić. Mnóstwo zwrotów akcji,
rozmaitość postaci, które mocno wpływały na rozwój wydarzeń. Ale… no właśnie,
pora, by odrobinę ponarzekać. Z jakiejś przyczyny, być może było to kieszonkowe
wydanie powieści a może po prostu stylu Kate Morton, czułam jakbym przeżuwała
stronę po stronie. Nie mogłam strawić rozdziałów. Choć ciekawił mnie rozwój
wydarzeń, nie mogłam przyspieszyć. Czułam jak grzęzłam i podczas czytania
zasypiałam przy książce nieskończoną ilość razy, co nie zdarzyło mi się już
bardzo, bardzo dawno. I w końcu, mimo iż zainteresowanie zakończeniem tej
opowieści jeszcze tliło się gdzieś głęboko w moim sercu, to w głowie już
pojawiła się myśl, by odłożyć „Zapomniany ogród” na tzw. „potem”, czyli nigdy.
Zawzięłam się jednak i tylko i wyłącznie dlatego dobrnęłam do końca. Niestety
fakt, iż powieść czytało się tak ciężko uważam za ogromny minus i nawet teraz,
gdy wiem, że historia nabrała tempa przy końcu, a zwroty akcji pojawiały się
jedne za drugim, czuje pewien niesmak, niedosyt. I żałuję. Bo historia ma
temperament, fabuła intryguje i ciekawi, po prostu bardzo ciężko przebrnąć
przez te 533 strony.
Zdaję sobie sprawę, że recenzja
ma wydźwięk mocno negatywny, jednak nie będę oszukiwać i udawać, że czegoś nie
było. Przez okres kiedy męczyłam się z tym tytułem mogłam delektować się innymi
i być może moje uczucie satysfakcji byłoby o wiele większe. Wiadomo, że nie
liczy się ilość, a jakość, ale w tym przypadku ciężko się jej dopatrzeć. Bardzo
chętnie przeczytam Wasze opinie, jeśli mieliście okazje udać się do tyt.
„Zapomnianego ogrodu” Kate Morton.
Abstrahując już od recenzji,
zdaję sobie sprawę, iż moje prowadzenie bloga jest dalekie od wzorowego.
Przytłumiła mnie jednak rzeczywistość oraz dwunastogodzinny wymiar pracy.
Jednak bardzo chciałabym powrócić do regularnej aktywności na blogu. Czy jest
jeszcze ktoś, kto by chętnie tu znów zaglądał? Pozdrawiam i ściskam ciepło.
Nie martw się ja też ostatnio "zawalam" blog, ale czasem tak jest i już :* Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że ktoś to rozumie. :D
UsuńSpokojnie kochana, nie samą książką człowiek żyje i blog, to nie wszystko. Rozumiemy, że trzeba też żyć życiem codziennym. 😊
OdpowiedzUsuńOtóż to, szczególnie kiedy to życie decyduje się nas przytłoczyć. :/
UsuńJa osobiście uwielbiam Kate szczególnie " Strażnik tajemnic" Byłam bardzo ciekawa 'Zapomnianego ogrodu " i szczerze przyznaję mam teraz wątpliwości :/
OdpowiedzUsuńA co do bloga to nie ma się czy martwić :) Każdy ma chwile zwątpienia. Ja prowadzę blog dopiero od sierpnia i przerabiałam to juz tysiąc razy chyba :) Do tej pory kuleje jak mało co ;)Powodzenia :)
Heej, nie skreślaj tej pozycji, jeśli faktycznie lubisz twórczość Kate! A ja dzięki Twojej opinii chcę dać jej jeszcze jedną szansę! :D
UsuńOdpuszczę sobie tę pozycję. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNie będę przekonywać, żebyś zrobiła inaczej! :D
UsuńBędę omijać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No cóż, ta książka ma naprawdę niewykorzystany potencjał!
UsuńTeż jakoś nie bardzo mnie zachęciła ;)
OdpowiedzUsuńA bloga pisz... jak najbardziej :) piszesz go w końcu dla siebie :) Ja musiałam zawiesić działalność mojego bloga na prawie dwa lata, nim znowu wróciła frajda z czytania... i wrócił czas!
Myślę, że po prostu każdy potrzebuje chwili oddechu, by móc wrócić ze zdwojoną motywacją. :)
UsuńJa też borykam się cały czas z brakiem czasu na blogowanie i czytanie. Niestety od kiedy zaczął się rok szkolny u mojego dziecka, a ja wróciłam do pracy na pełen etat, totalnie nie mam czasu na to. Ale od czasu do czasu jakieś pól godzinki wygospodaruję - może kiedyś uda mi się więcej!
OdpowiedzUsuńŻycie potrafi czasem przytłoczyć i to co się lubi robić schodzi na dalszy plan, ale grunt to się nie poddawać. :)
UsuńBędę ją kiedyś czytać :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii. :)
UsuńKsiążka wydaje się być ciekawa. Myślę, że w te chłodne wieczory po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPandora.
Być może Tobie spodoba się bardziej. :)
UsuńJeszcze się zastanowię na tą książką, ale raczej mnie nie kusi. Co do blogowania to wiadomo, że nie zawsze ma się czas. Też nie mam czasu tyle co kiedyś na odwiedzanie blogów, ale chętnie do Ciebie zaglądam. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. To prawda czasem ma się ważniejsze rzeczy na głowie a wyważyć je trzeba umieć. :)
UsuńJakoś nie przemawia ten tytuł i póki co rezygnuję.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/
Rozumiem zupełnie! ;)
Usuń