Autorka: Kim
Holden
Wyd.: Filia
Gatunek:
Literatura obyczajowa i romans
Ocena: 5/5
Do powieści Kim Holden długo nie mogłam
się zabrać. Patrząc na „Promczyka” miałam wrażenie, że będzie to kolejna ckliwa
historia o nastolatkach a tego chciałam uniknąć. Jednak natknęłam się na jego
recenzje na kilku blogach i zaczęłam się zastanawiać jak potoczyła się historia
tytułowego Promyczka, że u wielu czytelniczek wywołała tak mocne wzruszenie.
Pamiętam jak pod jednym tekstem napisałam, że uodporniłam się i już dawno nie
płakałam przy książce… no cóż – do czasu. :D
Nie chciałabym Wam za dużo zdradzać na
temat fabuły, ponieważ bądź co bądź bardzo łatwo można domyślić się losu bohaterów,
co nie przeszkadzało mi jakoś szczególnie. W skrócie „Promyczek” jest to
opowieść o Kate, która wyrusza do Grant na studia. Dziewczyna kocha otaczający
ją świat i widać to już od samego początku. Choć życie nigdy jej nie rozpieszczało,
łatwo można zrozumieć dlaczego jej przyjaciel Gus nazwał ją Promyczkiem.
Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak optymistycznie nastawioną postacią w
książce. Kate nie pozwala sobie samej się załamać. Nie daje za wygraną. Nikogo
nie oczernia i stara się zrozumieć postępowanie innych bez zbędnego osądzania.
Wielokrotnie zaskoczyła mnie swoją wyrozumiałością. Zaimponowała mi łatwością z
jaką nawiązywała kontakty z ludźmi, które bądź co bądź bardzo szybko
przeradzały się w prawdziwe przyjaźnie. Było w niej coś, co rozbawiało i
rozluźniało nie tylko osoby znajdujące się w jej otoczeniu, ale również
czytelnika. Szczerze? W pewien sposób
podczas czytania zazdrościłam Kate tego z jaką łatwością przychodziło jej właściwie
wszystko. Mimo tych wielu kłód rzuconych pod jej nogi nie uskarżała się, nie
użalała i nie załamywała rąk. Być może przez pewien czas czułam się
podirytowana jej zachowaniem, ale bardzo szybko to się zmieniło. Wszelka obawa
o jej nienaturalność została rozdmuchana a mi w głowie utworzyło się oczywiste
równanie.
Poza nią w książce bardzo polubiłam
Kellera, który jak na swój wiek jest bardzo dojrzały – jak się później
dowiedziałam, nie bez przyczyny. Również niesie swój bagaż doświadczeń, który
według mnie jest zbyt duży jak na ten wiek. Imponują mi młodzi bohaterowie,
którzy mogą pochwalić się pewną odpowiedzialnością braną za swoje czyny. Taki
właśnie jest ten młodzieniec, choć skryty i w pewnym stopniu zamknięty w sobie –
pamięta, co w życiu liczy się bardziej a co mniej. Niesamowita miłość i
pożądanie, którymi obdarzył Promyczka nie były uczuciami, które przyprawiały
mnie o mdłości, co coraz częściej mi się zdarza.
Kreacja postaci powieści jest na wysokim
poziomie. Uważam, że Kim Holden przyłożyła się i wykreowała bohaterów
nieszablonowych, odstających od pozostałych, ale tylko i wyłącznie w pozytywnym
znaczeniu tego słowa! Osobiście bardzo do gustu przypadł mi typ narracji –
pierwszoosobowej Kate, aczkolwiek za połową pojawiała się narracja również
Kellera i bardzo ciekawe było popatrzeć na tę samą sytuację oczami innej osoby.
Tym sposobem pisarka sprawiła, że opowieść o Promyczku była bardziej obiektywna
i rzeczywista. Wydawało się jakby Katherine Sedgwick naprawdę istniała.
Myślę, że wśród osób, które miały
styczność z tym tytułem nie znalazł się nikt, kto nie wyciągnął z tej historii
żadnej refleksji. Morał tej książki odznacza się grubymi literami. Nie będę Was oszukiwać, ta historia jest
smutna. Pod koniec wielokrotnie miałam gęsią skórkę a przez łzy zamazywał mi
się obraz. Kate nauczyła mnie a może przypomniała, że trzeba czerpać radość z
rzeczy przyziemnych. Nauczyć się szczęścia, które tak naprawdę jest na
wyciągnięcie ręki. Bo szczęście to kumulacja drobnych rzeczy z dnia
codziennego. Pokazała, że należy kochać tych, którzy są zawsze, kiedy ich
potrzebujemy i nie zapominać o nich, kiedy sami tej pomocy oczekują. W tej
lekturze jest postawiony duży wykrzyknik przy słowie przyjaźń, która tak
naprawdę jest fundamentem każdej zdrowiej i silnej relacji! Powieść zasługuje
na naprawdę duże brawa!
.
Mam ją w planach. Myślę, że spodoba mi się :)
OdpowiedzUsuńJesst na to duże prawdopodobieństwo! :)
UsuńCzytałam i się wzruszyłam. Mam w planach drugą część.
OdpowiedzUsuńJa się właśnie zastanawiam nad drugą częścią. Nie wiem czy chciałabym przeżywać tę historię jeszcze raz w oczach Gusa czy Franka. Zobaczę. Może za jakiś czas.
UsuńSkoro tak zachwalasz, to przyglądnę jej się bliżej...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Taak, warto :)
UsuńMimo wszystko nie wiem czy przeczytam tę książkę, bo tematyka do mnie zbyt nie przemawia, to nie mój gatunek. ;) Może inne Jeże bardziej się zainteresują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeżowo
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/
Nic na siłę, ale początkowo też miałam mieszane uczucia :)
UsuńTyle pochlebnych recenzji...chyba jednak warto :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że warto!
UsuńHistoria jest wzruszająca i wartościowa, chociaż nie wywarła na mnie takiego wrażenia, aby rzucić mnie na kolana.
OdpowiedzUsuńWiadomo - każdy reaguje inaczej! :) Ale tak jak piszesz jest to wartościowa pozycja :)
UsuńChyba jestem jedyną, którą ta książka nie zachwyciła. Może przydałoby się ją przeczytać jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ann-books.blogspot.com
Czasem tak po prostu bywa :) Dobrze, że jest tyle rodzai literatury, że każdy znajduje coś ekstra dla siebie :)
UsuńTeż chciałabym przeczytać, nawet zamówiłam w bibliotece, ale kolejka jest przeokrutna! Ale to też o czyms świadczy, prawda?
OdpowiedzUsuń