niedziela, 11 lutego 2018

Gran Canaria - o podróży poślubnej



Postanowiłam zabrać się za ostatni wpis z serii ślubnej, żeby oficjalnie ten temat zakończyć. Z datą 26 lutego minie 6 miesięcy od ślubu, więc myślę, że jest to dobry miesiąc na ostateczne podsumowanie.  W zamian za wpisy ślubne planuję od czasu do czasu zamieszczać aktualizacje w budowie naszego domu. Nie bez pomocy męża, chciałabym stworzyć coś na rodzaj wiedzy w pigułce i wspaniałej pamiątki na przyszłość.
Myślę, że część par planujących ślub i wesele głowi się nad celem podróży poślubnej. Szukają, grzebią po Internetach, rozważają, liczą i czekają. Sama wiem z własnego doświadczenia, że ciężko się  zdecydować na coś konkretnego. Wybór jest ogromny, ale każdy ma jakieś ograniczenia czy czasowe czy finansowe. Moim zdaniem idealnie byłoby wyjechać gdzieś, gdzie po prostu spędzimy ze sobą czas i odpoczniemy po huraganie, który przeszedł przez nasze życie przed i w trakcie wesela. Z doświadczenia wiem, że najmniejsza drobnostka na końcu przygotowań potrafi doprowadzić do szału. Osobiście dzielnie się trzymałam do wieczoru poprzedzającego ślub. Wtedy nerwy puściły, uroniłam kilka łez, ale potem ulżyło i zasnęłam jak aniołek.
 W naszą podróż poślubną wybraliśmy się na Gran Canarię. Jest to wyspa idealna dla kogoś, kto planuje odpoczywać leżąc. Miałam wrażenie, że na Gran Canarii jeden hotel był budowany na drugim. Zastanawiałam się gdzie mieszkają tubylcy. Troszkę mnie ten fakt zawiódł i w pierwszy dzień pomyślałam sobie, że zmarnujemy czas i pieniądze. Na szczęście szybko organizowaliśmy sobie atrakcje a i leżenie z książką i drinkiem przy basenie okazało się być całkiem ciekawą formą odpoczynku. :D
Poniżej przedstawię Wam mini przewodnik po Gran Canarii. W planach mam jeszcze kilka wpisów wyjazdowych. Pomyślałam, że komuś mogłyby się przydać a tysiące moich zdjęć w końcu nie będzie tylko marnie zalegało w folderach i albumach. :D :D 



Zatrzymaliśmy się w obiekcie składających się z samych domków. Tworzyły okrąg, w środku którego znajdował się basen z restauracją i barem. Uważam to za świetne rozwiązanie, ponieważ bardzo przyjemnie było siedzieć sobie z winem/ piwem przed domkiem i oglądać bezchmurne niebo. 






Nocowaliśmy w Maspalomas i z obiektu kursował darmowy autobus na dwie plaże, m.in. na słynną pustynną. Piękne widoki, upał i skwar Słońca. Tego człowiekowi brakuje po deszczowym lecie w Irlandii. 






Objechaliśmy większą część Gran Canarii i ten kraj żyje turystyką. Hoteli jest tam aż ponad stan, ale czemu się dziwić? Plaże były pełne! Turyści muszą gdzieś nocować






Naszym ulubionym zajęciem w przerwie w zwiedzaniu zawsze są spacery. Lubimy błądzić po okolicy i odkrywać miejsca, o których niekoniecznie można dowiedzieć się z Internetu.






W Palmitos Park było tyle mądrych zwierząt. Od niepamiętnych czasów moim marzeniem było uczestniczyć w  pokazie delfinów. Nie zawiodłam się ani na moment. Te ssaki są tak mądre i urocze, że buzia na sam ich widok cieszy się od ucha do ucha, nie mówiąc już o zachwycie przy najrozmaitszych sztuczkach!



  Co do samych wielbłądów - odkąd pamiętam moim marzeniem było się na nim przejechać. Podczas drogi nie byliśmy zbytnio zadowoleni. Obsługa była niemiła a odechciało nam się tych atrakcji, gdy zobaczyliśmy warunki, w jakich te zwierzęta mieszkały. Momentalnie odechciało mi się wszelkich uciech z nimi związanych. Takie miejsca powinny być ściśle kontrolowane!








Dajcie znać gdzie Wy udaliście się w swoją podróż poślubną lub gdzie chcielibyście spędzić swój czas ze świeżo upieczonym małżonkiem! ;)



20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Taak, to prawda! Chociaż Kreta podobała nam chyba bardziej!

      Usuń
  2. Zdjęcia robią wrażenia. Aż chciałoby się tam być.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia i piękne widoki :)
    Pozdrawiam
    Kasia z bloga mojswiatliteratury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zdjęcia i zjawiskowe widoki ^^
    Ja raczej stawiałabym na swój kraj.
    Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohh jak ja bym chciała znaleźć się w takim miejscu. Tym bardziej, że u mnie aktualnie -23 stopni :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w Irlandii nie jest na minusie, ale za to już nie pamiętam jak to wygląda dzień bez deszczu i wiatru! :/ Dobrze jest wrócić wtedy chociaż myślami do wakacji!

      Usuń
  6. Szkoda, że nie wybraliście się na wycieczkę w góry - tam zobaczylibyście zupełnie inny obraz Gran Canarii. Wynajęcie auta na parę dni to niewielki koszt, a można zobaczyć coś innego niż plaże pełne turystów...przetestowane:)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie wiem, dlaczego to pominęłam, ale wynajęliśmy samochód i wybraliśmy się w góry. Faktycznie nieziemskie widoki. No i w życiu nie widziałam takich serpentyn!

      Usuń
  7. Śliczne zdjęcia :)
    No, ale mi do ślubu to jeszcze daleko, nie spieszy nam się :D A na razie dalszych wycieczek nie planujemy poza Francją do rodziny Misia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na każdego przychodzi właściwy moment. DO którego rejonu Francji się wybieracie? Jeszcze nie miałam okazji tam być, ale w marcu jedziemy do Paryża <3

      Usuń
  8. Piękne miejsce na leniwy wypoczynek. Mi również samo leżenie by nie wystarczyło. Lubię różne atrakcje, zwiedzanie, a te wielbłądy to rzeczywiście słaby widok...

    OdpowiedzUsuń