poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Dwa dni w Paryżu

Pewnie pomyślicie, że jesteśmy szaleni, ale tak – dobrze czytacie – polecieliśmy do Paryża na niecałe dwa dni i wiecie co? Żałuję, że byliśmy tam tak krótko. Jeśli mam być szczera to nastawialiśmy się na typowe odhaczenie tego miejsca. Jechałam tam z myślą, że do Irlandii wrócę zawiedziona i jak wielu innych stwierdzę, że Paryż jest przereklamowany. Teraz stukam się w czoło, że mogłam tak pomyśleć. Serio, to miasto ma klimat (jeśli akurat nie rujnują go tabuny turystów) i jest po prostu piękne.
Wybraliśmy się tam prosto z Polski. Przylecieliśmy we wtorek rano, wylecieliśmy w czwartek rano. Zwiedzanie odbywało się w ekspresowym tempie, ale dzięki znajomym zwiedziliśmy też więcej niż faktycznie mieliśmy w planach! A pogoda, która nas przywitała sprawiła, że mieliśmy ochotę załamać ręce. Lało niemiłosiernie, mgła była na tyle ogromna, że wjeżdżając do miasta nie było najmniejszych szans, by zobaczyć choć zarys wieży Eiffla. Początkowo byłam wściekła, ale potem pomyślałam: trudno. Zapakowaliśmy parasolkę i ruszyliśmy w miasto. 
Nocowaliśmy u znajomych w Suresnes, więc niestety nie będę mogła Wam powiedzieć jaki jest koszt noclegów, ale skorzystaliśmy z bardzo fajnej opcji dostania się do miasta. Mam tutaj na myśli polską firmę transportową -http://marciniak-transport.com/. Zapłaciliśmy 20 euro za osobę w jedną stronę, by dostać się w wybrane miejsce. Dodam, że kierowca podwozi Was praktycznie pod same drzwi. Nas wiózł pan Grzegorz. Był bardzo miły. Opowiadał ciekawostki i jechał naprawdę ostrożnie a muszę zaznaczyć, że przebyliśmy dość długą drogę, bo nasze docelowe lotnisko to Paris Beauvais a w samym Paryżu kierowcy jeżdżą brawurowo, ale ponoć jeśli nie chce się utknąć na środku skrzyżowania, trzeba jeździć jak szaleniec! :D 


Myślę, że nie ma sensu opisywać Wam dokładnie co zwiedzaliśmy kiedy i w jakiej kolejności. Byliśmy po prostu w kultowych miejscach, bo na więcej po prostu nie mieliśmy czasu! Z pewnością dołączę kilka zdjęć. Bardzo liczyliśmy na to, że uda nam wyjechać się na więżę, ale na nasze nieszczęście część wind była popsuta i wjazd odbywał się z jednej nogi tylko z drugiego piętra. Chyba nie muszę pisać, że kolejki były ogromne. Pogoda nie dopisywała – padało, wiało a do tego toalety były zamknięte. Po staniu godziny w kolejce do wejścia na plac myśleliśmy, że dalej pójdzie gładko. W sumie odstaliśmy w kolejkach około 2,5 godziny, ale udało się wytrwać. Zimno było okrutnie. Były chwile zwątpienia. Nogi aż piekły od wdrapywania się w ten zacinający deszcz po schodach, ale potem windą na sam szczyt. A widoki – rekompensowały wszystko! To było naprawdę piękne uczucie móc spełnić swoje kolejne marzenie! Po zjechaniu udaliśmy się już tylko na coś rozgrzewającego, czyli naleśniki na gorąco z nutellą. Mąż wziął Porto a ja Martini. Smakowało jak danie z najdroższej restauracji świata. :D :D Dobra, wiem, że piszę, jakby wyjazd na Eiffla był jak wyprawa na K2, ale naprawdę się wymarzliśmy. Haha! :D 





W mieszkaniu czekał na nas znajomy, który zaoferował się, że pokaże nam Paryż nocą od różnych stron. I tak zobaczyliśmy piękną bazylikę Sacre - Coeur, Champs Elysees czy Moulin Rouge. Oprócz tych pięknych miejsc pokazał nam również te bardziej „życiowe”, czyli tam, gdzie szerzy się najstarszy zawód świata. :D Nie byłam zaskoczona, ale mimo to ciężko było uwierzyć, że policja pozwala na tak jawną prostytucję w stolicy kultury!  


Drugiego dnia pogoda wcale nie była lepsza – przynajmniej z rana, bo potem zrobiło się całkiem przyjemnie, ale było to już po tym jak pod katedrą Notre Dame przemokły mi kompletnie buty i skarpetki – niestety! Ale dzięki temu zyskałam jedną parę skarpetek za 4,5 euro z wieżą Eiffla! :D W środę odwiedziliśmy oceanarium przy wieży a następnie udaliśmy się do Luwru. Zauroczyło nas to miejsce, ale wyobraziłam sobie jak pięknie musi tam być, gdy są pustki, bo prawdę mówiąc, tłok był przerażający. Sądziłam, że tylko my jesteśmy takimi szaleńcami, by zwiedzać w deszcz, ale jak się przekonaliśmy – jest na świecie więcej wariatów! :D Kolejnym celem turystycznym było Notre Dame. Nie mogłabym też zapomnieć o słynnych makaronikach. Okazały się być zaskakująco dobre, ale nie oszaleliśmy jakoś szczególnie na ich punkcie jak niektórzy.
Po odhaczeniu ostatniego punktu na naszej liście postanowiliśmy w końcu pospacerować i poszukać ciekawych miejsc, które nie są w liście „top 10 do zobaczenia w Paryżu”. Takim sposobem trafiliśmy do dwóch knajp, w tym w jednej z nich mieliśmy okazję kosztować pyszne, rozgrzewające francuskie wino! A nasze ostatnie godziny w Paryżu spędziliśmy znowu w okolicy wieży, by pożegnać się z Żelazną Damą, ale… obiecaliśmy sobie, że jeszcze się spotkamy! 




A teraz garść praktycznych informacji. Komunikacja – otóż, przed wyjazdem do Paryża słyszałam, że ciężko podróżować metrem, bo jest trudne do ogarnięcia! Nic bardziej mylnego! Nie mieliśmy najmniejszego problemu z podróżowaniem po tym mieście a wręcz korzystaliśmy z niego cały czas. To było jedyne wyjście, jeśli chcieliśmy naprawdę zobaczyć jak najwięcej z tego miasta. Jednorazowy bilet kosztuje 1,90 i obejmuje również komunikacje autobusową i pociągi miejskie. Nie jestem w stanie Wam powiedzieć ile kosztuje bilet 10-cio przejazdowy, bo dostaliśmy kilka biletów jednoprzejazdowych i nie opłacało nam się już kupować tych wieloprzejazdowych. Jestem jednak pewna, że są one lepszym wyjściem i na pewno tańszym.
Język angielski a Francuzi – i tutaj powiem szczerze, nie wiem co myśleć. Nie odważę się napisać, że obalam mit Francuzów niemówiących po angielsku, bo miałam za mało czasu, by się o tym faktycznie przekonać. Jednak w miejscach turystycznych nie mieliśmy ani jednego problemu, by dostać to, czego oczekujemy. Wręcz przeciwnie, poszło zadziwiająco gładko. Jeśli to tylko kwestia przypadku, to mieliśmy szczęście. Koniecznie napiszcie mi o swoich doświadczeniach. 
Ceny – tutaj chyba nikogo nie zdziwię jeśli napiszę, że Paryż jest drogi, ale tak samo jest w Londynie, Berlinie czy nawet Warszawie. Stolice rządzą się swoimi prawami i to jest smutna prawda. My – nastawiając się, że wyjazd ten organizujemy po kosztach byliśmy w stanie znaleźć kilka knajpek, gdzie zjedliśmy smacznie i nie zrujnowało to naszych kieszeni. Nie był to McDonald dla jasności. :D
Tłumy – jaka głupia byłam myśląc, że w marcu w Paryżu nie będzie turystów.  Ja naprawdę nie chcę wiedzieć, co tam się dzieje w lecie. Kolejki do wieży, do muzeum w Luwrze, tłok w metrze. To był dla mnie duży minus. Kurczowo ściskałam torebkę na każdym kroku, bo w sumie to nigdy nie wiadomo, ale co ja chciałam? Przecież Paryż to nie mała miejscowość w Irlandii, w której aktualnie mieszkam czy  miasto, z którego pochodzę. Będąc w takich miejscach, coraz bardziej przekonuję się, że zgiełk metropolii jest po prostu nie dla mnie. Mogę tam jechać, pobyć kilka dni i wrócić do siebie.


Bardzo się cieszę, że namówiłam męża na ten krótki wypad. Paryż również jemu bardzo się spodobał. Z pewnością zechcemy tam wrócić, ale tym razem, by na spokojnie wczuć się w jego klimat i zobaczyć w jakim tempie toczy się życie Paryżan! 



34 komentarze:

  1. ciekawe zdjęcia charakterysycznej rzeczy dla Francji całej

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia i cudowna pamiątka. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina zawsze mi powtarza, że wspomnień mi nikt nie odbierze, więc staram się ich kolekcjonować jak najwięcej! :D

      Usuń
  3. Wspaniały opis :) Cały czas się uśmiechałam wspominając także moje paryskie wypady. Gratuluję pięknego weekendu i czekam na relację z kolejnego ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Na pewno w przyszłości coś się pojawi. :)

      Usuń
  4. Super, sama z chęcią też zwiedziłabym Paryż :) Fajne zdjęcia :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, do Paryża bardzo chcę pojechać! Zdjęcia prześliczne :) Jestem zaskoczona tą prostytucją :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że kiedyś i ja tam pojadę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Dla niektórych to byłyby aż dwa dni - cudowne dni :)

      Usuń
    2. No jasne! Lepsze dwa dni niż wcale! :)

      Usuń
  8. Może i pogoda niezbyt, ale jaka przygoda. Jesteście niesamowicie pozytywnie zakręceni. I niech Wam tak już zostanie. Super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, to prawda. Piękne wspomnienia nam zostały. Dziękujemy! ;)

      Usuń
  9. WOW!Cóż mogę dodać, świetna wycieczka :) I mimo, że może trochę w biegu to jednak wrażenia niezapomniane :)

    Pozdrawiam
    https://zksiazkanakanapie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja byłam w ferie w Paryżu na 3 dni, bo znalazłam fajne połączenie tanimi liniami i też wydawało mi się, że to za krótko, ale kultowe miejsca udało mi się zwiedzić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na pierwszy raz to najważniejsze! :) Warto szukać jakichś ciekawych okazji, bo można naprawdę znaleźć bilety za małe pieniądze!

      Usuń
  11. Świetne są takie wycieczki. ;) Bardzo bym chciała zobaczyć Paryż. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało! ;)

      Usuń
  12. Ależ zazdroszczę! :) Mam nadzieję, że kiedyś też się tam wybiorę. Zdjęcia świetne!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest czego zazdrościć :) Piękne wspomnienia. Takie szalone decyzje są najlepsze. Ja w czerwcu wybieram się do Francji, ale raczej pozwiedzam okolice Saint Tropez. Do Paryża będzie za daleko, więc pewnie nie odhaczę go na swojej liście, no ale nie można mieć wszystkie na raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie okazja, żeby następnym razem wybrać się do Paryża!

      Usuń
  14. Super przygoda i widać, że nawet na da dni warto lecieć, żeby zobaczyć to miejsce. Mnie Paryż jakoś nie pociąga, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam pojechać. W ogóle wyjechać za granice i tam coś zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też wydawało się, że będę zawiedziona! Było wręcz odwrotnie. Będę trzymać kciuki, żeby się udało! ;)

      Usuń
  15. Bylam w Paryzu dwa razy po tydzień i wiem, że jeszcze nie raz tam wrócę. Ciesze sie ze ci sie podobało.
    Co do jezyków, to Francuzi znają angielski ale nie lubią go używać :P
    Jak zaczynałam rozmowe po angielsku, a potem przechodziłam na francuski widziałam u nich zdecydowane rozluznienie, że nie muszą mówić w innym języku.

    Podrugiejstronieokładki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie. Myślę, że masz rację. Choć nie znam francuskiego zawsze starałam się witać/żegnać/ dziękować w ich języku.

      Usuń
  16. Co za wspaniała podróż! Pamiątka na całe życie. :)Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała. Super, że miałaś okazję być w Paryżu. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, to prawa. A pogodę dało radę jakoś obejść. Wspomnienia zostają! :)

      Usuń